Kolejne święto świata gier "five-in-a-row" za nami! Krótką relację z zakończonych przed kilkoma dniami Indywidualnych Mistrzostw Świata w Gomoku i Renju pozwolę sobie rozpocząć celowo cytatem z ostatniego raportu po tego typu imprezie, tj. po MŚ Gomoku 2017 w Pradze:

Podsumowując, turniej należy uznać za naprawdę udany. Pojawiła się w Pradze nieomal cała aktywnie grająca czołówka. Zawody zorganizowane były profesjonalnie i rozgrywane były w przyjaznej atmosferze. Przed nami sporo pracy, aby następnym razem wypaść lepiej, a kto wie, może w końcu pokusimy się o zorganizowanie następnych MŚ?


Powyższy cytat nie jest przypadkowy - jak widać ówczesne życzenia udało się w dużej mierze wcielić w życie - mamy za sobą duży międzynarodowy turniej w Polsce, a indywidualne MŚ w gomoku przyniosły więcej pozytywów niż ostatnie zawody w Pradze! :)

Jako, że dzięki odpowiednim relacjom na dedykowanych stronach wyniki, jak i zapisy poszczególnych gier można śledzić w zasadzie w trybie "real time", chciałbym skoncentrować się bardziej na własnych odczuciach i spostrzeżeniach oraz elementach, które nie wynikają do końca z samych statystyk, a być może będą ciekawe dla czytających tę relację, aby mogli wyobrazić sobie atmosferę turniejową, idealnie na tyle dobrze, że trudno będzie im nie pojechać na kolejne MŚ ;) Z kolei samych uczestników tradycyjnie prosiłbym o ewentualne uzupełnienia, a po cichu liczę, że pojawią się również jakieś podsumowania ze strony medalistów, czy po prostu graczy bardziej zaawansowanych, którzy odpowiednio skomentują sportową stronę zawodów.

Z mojej strony proza życia od początku spowodowała znany mi już dylemat - czy wybrać się na QT i "martwić" ewentualnym awansem, czy też od razu nastawić się na turnieje B (a szczególną ochotę miałem na zagranie w RBT, aby odświeżone grą w Eurolidze Renju zamiłowanie do tej gry zderzyć z aktulnymi możliwościami skonfrontowanymi w grze na żywo z profesjonalistami) - niestety nie było możliwości, abym pojechał na całe Mistrzostwa. Ostatecznie postawiłem na turnieje B.

Sytuacja wraz z biegiem czasu się nie poprawiła, co gorsza później musiałem zrezygnować zarówno z blitza, jak i z RBT :( Na szczęście, pomimo różnych perturbacji do Tallinna udało mi się jednak pojechać!

Sama obecność w Estonii trwała w zasadzie 4 doby, natomiast czas "turniejowy" prawie cały tydzień. Ze względów "BHP" rozłożyłem podróż autem na 2 dni (miałem tu na uwadze fakt, że podróżowałem samotnie) i wyruszyłem w drogę już w poniedziałek wieczorem, aby przenocować w Suwałkach i we wtorek rano ruszyć dalej (turniej GBT rozpoczynał się w środę).

W międzyczasie śledziłem na bieżąco dokonania zawodników w turnieju kwalifikacyjnym i przyznam, że wpływało to na moje postrzeganie czekających mnie zawodów - początkowo zakładałem, że jadę walczyć o czołowe lokaty w GBT (a idealnie wygraną i miejsce narodowe dla Polski w kolejnym GAT), ale plany korygowałem w zasadzie widząc już listę uczestników GQT - opinie, iż może być to turniej trudniejszy od samego GAT nie były specjalnie przesadzone, a awansować miało tylko 5 osób. Umiejętności miały oczywiście kluczowe znaczenie, ale parowanie, układ gier, dyspozycja dnia, a nawet długość rozgrywanych partii, mogły zadecydować o osiągnięciu celu. Ostatecznie spośród 3 Polaków awans wywalczył tylko Zukole (w decydującej grze musiał pokonać Kedluba!), który uplasował się na 4. miejscu, a niestety Adifek i Puholek musieli zadowolić się grą w GBT, chociaż od awansu dzieliło ich w zasadzie odpowiednio 1 i 0,5 pkt.

Oprócz Michała z 24 zgłoszonych do GQT graczy zakwalifikowali się do GAT jeszcze: Maxim, Martez, Peroxid (top3 zawodów) i Gelo (z 5. miejsca). Zauważyłem przy tym, że jeśli nikt nie zrezygnuje z gry w GBT, to nawet osiągnięcie top10 w tym turnieju może być dla mnie wyzwaniem :wow:

Na miejsce dotarłem zgodnie z planem, tj. we wtorkowy wieczór. Pierwszą noc musiałem spędzić w jednym segmencie z reprezentantem Chin, ale już na kolejne dni udało się dołączyć do "polskiego" segmentu. Życzyliśmy Zukole powodzenia w dalszych grach w GAT - wszystko było jeszcze wówczas możliwe (plan minimum top5 i miejsce narodowe dla Polski :) ), a plan na GBT był relatywnie prosty - któryś z nas miał wygrać i zapewnić dodatkowe miejsce w GAT podczas kolejnych MŚ ;)

Rozgrywki rozpoczęły się w środę (07.08.) rano - na starcie GBT zameldowało się 26 osób i od początku byłem nieco wybity z rytmu - na wielkim telewizorze kilka minut przed rozpoczęciem gier wyświetlone zostało parowanie i Konstantin Nikonov, z którym miałem grać w pierwszej rundzie, wprowadzony został przez Bromozela w świat mojego opena, poprzez wskazanie jak grać, w tym z propozycją dostawki w swap2 :wow:

Miałem możliwość rewizji podejścia, ale jednak zdecydowałem się zagrać swoje rozpoczęcie, licząc że dostawka, którą zaproponował Ilya mnie nie zaskoczy, co w zasadzie sprawdziło się podczas gry. Niestety, kilka nieoptymalnych ruchów w środku partii doprowadziło do mojej porażki i już czułem, że nie będą to moje zawody :roll: Tego dnia zaplanowana była jeszcze jedna runda i bez większych kłopotów wygrałem z młodym przedstawicielem gospodarzy. Natomiast Adrian i Michał szykowali się do kolejnego dnia z bilansem 2-0 oraz perspektywą nieodległej konieczności rozegrania bezpośredniego pojedynku.

Tego dnia wieczorem odbyło się Walne Zgromadzenie RIF, w którym miałem po raz kolejny zaszczyt reprezentować nasze Stowarzyszenie. Z ciekawszych kwestii na pewno warto podkreślić dołączenie do RIF Chin, a same rozmowy skoncentrowane były w dużej mierze na planach turniejowych (upraszczając bez żadnych potwierdzonych konkretów, poza wolą zorganizowania obu TWC przez Turcję) oraz różnych pomysłach na promowanie gier, jak i omówieniu sytuacji w poszczególnych krajach. Sporo udzielał się podczas dyskusji "promocyjnej" Tunnet, a obrady trwały parę godzin. Podsumowując, można stwierdzić, że sytuacja w RIF jest stabilna, a aktualne władze mają nadzieję w ciągu kilku lat mocno podwyższyć budżet, aby m.in. wspierać młodych graczy i w różny sposób promować grę.

Kolejne dwa dni to kulminacja GBT - 6 rund, które mogły w istotny sposób ustawić klasyfikację, a może nawet doprowadzić do konkretnych rozstrzygnięć. Ja niestety zacząłem w najgorszy możliwy sposób, to jest przegrywając dwie pierwsze gry - odpowiednio z Boneslash'em i reprezentantem Korei - Woong-bae Park. W pierwszym przypadku rywal zaskoczył mnie przygotowaną wcześniej dostawką i niestety wybrałem źle kolor, a pomimo podjętych starań nie dałem rady wybronić sure win, które Lucas uprzednio przygotował. Jeszcze bardziej rozczarowany byłem drugą z tych gier, kiedy to za szybko zagrałem zwycięską sekwencję i dałem mojemu przeciwnikowi szansę na kontrę, której już nie mogłem obronić. Później przyszła wymęczona wygrana z jedyną w GBT przedstawicielką żeńskiego gomoku - młodą Melissą Nitov, reprezentującą gospodarzy. Bilans 2-3 po 2 dniach nie pozostawiał złudzeń odnośnie możliwości ewentualnego włączenia się do rywalizacji o czołowe miejsca, ale plan minimum (top10) nadal był realny.

Tymczasem Adifek wygrał z Puholkiem, ale skomplikował sobie nieco sytuację przegrywając w ostatniej grze dnia z Georgem Topkinem, który udanie włączył się w polsko-czesko-rosyjską walkę o podium.

Tego samego dnia wieczorem miały miejsce kolejne obrady - tym razem spotkanie na żywo Komisji Gomoku. W tym przypadku dużo czasu poświęcono potrzebom aktualizacji strony Gomokuworld, dyskutowano po raz kolejny konieczność uspójnienia kalendarza europejskich turniejów, a przedstawiciele poszczególnych państw (Polska, Estonia, Czechy, Węgry, Rosja) przedstawili krótko sytuację w swoich krajach (w rozmowach uczestniczyli również przedstawiciele innych nacji, które nie mają aktualnie przedstawicieli w Komisji, tj. Szwecji i Ukrainy). Z zadowoleniem odebrano również przygotowanie przez Czechów nowych zasad turniejowych, które z założenia powinny eliminować pojawiające się wcześniej różne błędy i mogą być potraktowane jako zasady dla turniejów międzynarodowych. Padło również, przy okazji dyskusji na temat rozgrywek on-line, pytanie o IRP, więc zadeklarowałem, że w tym roku na pewno wystartuje kolejna ich edycja :) Czesi potwierdzili natomiast intencję organizowania regularnych turniejów na serwerze Piskvorky.net.

Po kolejnym intensywnym dniu rozgrywki wchodziły w decydującą fazę. W GAT Zukole zbierał kolejne punkty i medal wydawał się coraz bardziej realny. Tymczasem w GBT Puholek pokonał Georga, a Adifek już nie przegrywał, jednak ze względu na remis w ostatniej grze dnia, z Maksimem Lavrikiem-Karmazinem, sprawa wygranej w turnieju nadal pozostawała otwarta. Ja miałem niestety mieszane uczucia ze względu na swoje poczynania w tym dniu. Najpierw sam skomplikowałem sobie sytuację w partii z Georgim Metreveli, ale szczęśliwie doprowadziłem do wygranej, a później zremisowałem z Viktorem Balabhaiem, chociaż z pozycji, która była na planszy chyba mogłem jednak osiągnąć korzystniejszy wynik. W ostatniej grze tego dnia spotkałem się z młodszym z Metrevelich i to chyba była moja najsłabsza gra w całych zawodach. W zasadzie od początku znalazłem się w bardzo słabej pozycji (a przyznaję, że kilka pierwszych ruchów zagrałem za szybko) i potem właściwie już tylko przedłużałem grę szukając rozpaczliwie jakiejś obronnej sekwencji. Niestety, nie udało się i nawet top10 nie było już możliwe. Pozostało mi tylko trzymanie kciuków za pozostałych Polaków.

Ostatni dzień Mistrzostw miał zadecydować o wszystkim, poza tytułem w GAT, gdzie Martez zapewnił sobie już zasłużony tytuł - gratulacje! Zukole musiał co najmniej zremisować, aby mieć pewne top5, a wygrana mogła dać również medal. W GBT też była dość skomplikowana sytuacja - Adifek potrzebował przynajmniej remisu do wygranej, ale i tak kolejność w czołówce zależna była w dużej mierze m.in. od współczynnika Buchholza.

Puholek przegrał niestety z Boneslash'em, który znów zaskoczył dostawką (swoją drogą brawo!), więc cała nadzieja skumulowała się w grze Adifka z Kedlubem. I tym razem to Polak (podobnie jak w ostatniej rundzie kwalifikacji) okazał się lepszy niż Pavel. Adrian triumfował w GBT i zapewnił Polsce miejsce narodowe w kolejnym GAT! Do samego końca śledziliśmy partię K.Nikonov - M.Larvik-Karmazin, która decydowała o miejscu Puholka. Gra zakończyła się remisem, dzięki czemu Michał ostatecznie uplasował się na 3. miejscu (Polaków rozdzielił Georg) - gratulacje dla medalistów! :)

W międzyczasie w GAT Zukole ograł Maksima Karaseva i zapewnił sobie (przy uwzględnieniu innych wyników - tu akurat decydował Berger :) ) brązowy medal (i przy okazji drugie miejsce narodowe w GAT dla Polski), po 8-letniej przerwie - brawo! :) Skład podium poza wspomnianym wcześniej Martezem uzupełnił Gelo, który awansował wcześniej do GAT z ostatniego miejsca premiowanego kwalifikacją - gratulacje! :)

Po zakończonych grach miała miejsce Ceremonia Zamknięcia, uświetniona występami muzycznymi, podczas której uczestnicy turniejów otrzymali dyplomy i drobne upominki, a gracze z czołowych 3 miejsc dodatkowo medale i puchary. Później można było skorzystać z przygotowanego poczęstunku, natomiast ze względu na godzinę odjazdu autobusu chłopaków oraz moją intencję ponownego rozłożenia podróży samochodem na 2 dni, nie pojawiliśmy się już na zaplanowanym na wieczór after-party, więc na nim nie byłem i miodu oraz wina nie piłem ;) Tym razem w drodze powrotnej nocowałem na Litwie, skąd w następny poranek wyruszyłem do domu, docierając szczęśliwie na miejsce wieczorem w niedzielę.

Estończycy tradycyjnie spisali się jak należy jako organizatorzy. Chociaż z mojej perspektywy lepsza była wcześniejsza lokalizacja zawodów (bliżej do miejsca noclegu), to warunki do gry były komfortowe (dla GAT, RAT i WRC) oraz satysfakcjonujące dla uczestników RBT i GBT (chociaż było w sali relatywnie ciasno, a niektórzy nazywali ją "piwnicą" ;) ). Mnie zaskoczyła konieczność zdejmowania butów przed salą, gdzie rozgrywano finał A, więc rzadziej niż zwykle tam zaglądałem (i trochę zmarzły mi nogi podczas Walnego, bo akurat tego dnia byłem bez skarpetek :) ).

Mieliśmy wrażenie, że nieco wzrosły ceny w porównaniu z poprzednią wizytą w Tallinnie, ale same warunki noclegowe na pewno należy ocenić pozytywnie, szczególnie, iż szukając na własną rękę noclegu nie byłem w stanie znaleźć hotelu o choćby porównywalnych opłatach, a zaoferowany przez organizatorów akademik (znany nam już z wcześniejszych lat) ma naprawdę wysoki standard jak na tego rodzaju przybytek :)

Dla mnie szczególnie ważne było to, że Polska ponownie reprezentowana była podczas MŚ i to z konkretnymi indywidualnymi osiągnięciami (troszkę na ten temat dyskutowaliśmy, ale np. 1. miejsce w GBT może być uznane za bardziej wartościowe niż 4. pozycja w GAT) i po rozstrzygnięciach, jakie miały miejsce w kwalifikacjach, osiągnięte zostało maksimum, czyli 2 miejsca narodowe na kolejne GAT (a jeśli zorganizujemy w Polsce dojdzie jeszcze jedno ;) ). Nie ukrywam, że fajnie było spotkać się z chłopakami zagranicą, szczególnie że tym razem nie przyłożyłem do tego ręki poprzez zapewnienie transportu! :)

Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to na pewno muszą być nieco rozczarowani Węgrzy (dwóch chyba głównych kandydatów do tytułu poza podium), chociaż przynajmniej wywalczyli dwa miejsca narodowe i jeszcze bardziej Rosjanie (w zasadzie okupowali dolną półówkę tabeli w GAT i bez sukcesów w GBT), którzy nie wywalczyli nawet jednego miejsca na następny GAT.

Zwraca również uwagę fakt, że całe podium obsadzili gracze, którzy do GAT awansowali z kwalifikacji, co jeszcze bardziej uwidacznia jak trudy był to turniej. I kto wie, być może któryś z zawodników z brakiem awansu również powalczyłby o czołowe pozycje w GAT.

Ogólnie turniej był na pewno udany - duża liczba graczy z Azji i Europy (jak to bywa w przypadku połączonych Mistrzostw Gomoku i Renju), ciekawe gry na generalnie wysokim poziomie i bardzo dobra organizacja pozwalają na taką ocenę.

Czekamy teraz na rozstrzygnięcia odnośnie miejsca organizacji kolejnych zawodów i liczę, że widzimy się na nich w szerszym polskim składzie! :)

Pozdrawiam

Angst

Real time web analytics, Heat map tracking